Search

Content

0 komentarze

Wywiad z Krzysztofem Paciorkiem, wokalistą Calm The Fire



Pierwsze, takie typowe pytanie – gdzie i jak się spotkaliście?
Pierwotny skład spotkał się na Fluff Fest w 2003 roku. Tam Olek, nasz pierwszy basista poznał mnie z Wojtkiem. Później luźna rozmowa, że chłopaki w Bytowie robią zespół, nie mają wokalisty i czy nie chciałoby mi się z Gdyni czasem dojeżdżać. W listopadzie pojechałem pierwszy raz i tak poszło...

Co oznacza Calm the Fire? Skąd pomysł na nazwę?
Pewnie kiedyś coś miało oznaczać, ale nie będę tutaj wymyślać teorii na poczekaniu. Jest to tytuł piosenki Strife, którego kiedyś dużo słuchałem. Rzuciłem propozycję i zostało.

Wasza muzyka w 3 słowach?
Hardcore/punk z wpływami metalu. Chyba bardziej ogólnie a za razem dokładniej nie da się tego ująć.

Jacy artyści są dla Was największą inspiracją? Czy w ogóle słuchacie dużo muzyki?
Słuchamy non stop, każdy z nas ma różne gusta, ale gdzieś tam wspólny mianownik jest. Lubimy dużo tych samych zespołów, ale też są takie, za które sobie dogryzamy. Radek mnie ciągle gnębi za The National (choć ostatnio mu się spodobało ha ha), ja się nabijam z Life Of Agony. Wiesz, taka normalnie rodzinna to u nas atmosfera. Trochę żartów, trochę powagi...


Wasz zespół ma już 10 lat. Czy uważacie, że bardzo się zmieniliście od jego założenia? W jaki sposób? Czy przełożyło się to na Waszą muzykę? Jakie rady dalibyście początkującym sobie?
Jakbyśmy się nie zmienili od jego założenia, to... nie chcę nawet myśleć o tym haha. Dycha to jest kupa czasu, czasem sam w to nie wierzę, że jeszcze gramy. Postarzeliśmy się, staliśmy się jeszcze bardziej cyniczni, ale przede wszystkim gramy o 10 lat lepiej. Mamy idealny skład i po prostu ciągle lubimy to robić. Szkoda, że nigdy nie byliśmy bardziej mobilni i płodni, ale czasu nie cofniesz. Choć czasem bym bardzo chciał. Młode zespoły? Chciałbym żeby cały swój zapał i optymizm ładowali zarówno w moc przekazu, ale też w warsztat. Staranie się i podwyższanie umiejętności często odbierane jest jako mityczna gwiazdorka albo spinanie dupy. A chyba fajnie jest patrzeć na zajebiście energetyczny zespół, który w dodatku zajebiście gra.

Możecie opowiedzieć coś o Waszym 10 leciu? Jak grało się z Converge?
To było bardziej w formie żartu niż jakiegoś prawdziwego świętowania (bo co tu świętować?). Pulpet, który to organizował poprosił mnie o małą pomoc przy bukowaniu tegoż koncertu i przy okazji nas zaprosił, wymyślając całą otoczkę 10 lecia z supportującym nas Converge. Pulpi lubi podpuszczać gawiedź i pewnie wyszło mu to całkiem dobrze. A koncert? Grało się fajnie, bo wiele osób nas nie znało. Ale też dziwnie się patrzyło na nowe pokolenie dzieciaków jarających się Converge. Kiedyś ich koncerty to był jeden wielki stage dive i agresja. Dzisiaj trochę student mosh vs. Kładzenie się ze sceny i naganianie ludzi rękami. To smutne, ale stage diving zdycha w całej Europie. Miałem okazję zobaczyć kilkanaście koncertów Converge rok temu i naprawdę nie wierzyłem, jak w ciągu kilku lat zmieniła się publika.

Co uważacie za Wasze największe osiągnięcie?
To, że ciągle lubimy grać i muzyka daje nam radość.To, że nigdy nie było kalkulowania, udawania czegokolwiek, ściemniania. Właśnie przez to pewnie nie zrobiliśmy „scenowej kariery“. Nie było nigdy taniej demagogii ze sceny czy pseudo rewolucji. Raczej więcej żółci i ironii. Nie było też super płyt, nie było wielkich tras, tysięcy z merchu. Robiliśmy mało, ale po swojemu. Ciągle gramy swoje, konsekwentnie.

Czy sądzisz, że można poznać lepiej ludzi przez muzykę?
Pewnie, że tak. Fajne jest to, że możesz poznać kupę różnej, nowej muzyki. Odkryć ekstra zespoły i otworzyć się na nowe rzeczy. Ja kiedyś byłem strasznym betonem muzycznym, ale odkąd zacząłem jeździć z innymi kapelami, poznawać innych ludzi – moje horyzonty muzyczne bardzo się poszerzyły. Zajebiste uczucie kiedy więcej słyszysz, a dzięki temu, stare rzeczy, które zawsze cię jarały, jarają cię jeszcze mocniej, bo we wszystkim widzisz jakieś powiązania.

Jaki był Twój najbardziej pamiętny koncert? Najdziwniejsze miejsce, w którym grałeś?
16.12.2007 roku. Moje 25. urodziny. Gdynia, klub muzyczny Ucho. Kilkaset osób, super skład, wszyscy młodsi i skorzy do zabawy. Nigdy tak dobrej zabawy na naszym koncercie nie było, ludzie autentycznie oszaleli wtedy. Nie zapomnę uśmiechów na tych wszystkich mordach. Na youtube jest ekstra video autorstwa Patryka Bugajskiego. No i nie zapomnę jak nawalony Radek zapowiedział tę piosenkę „e, jest akcja. Śpiewamy sto lat, temu tutaj, oto kurwa, małpie“. Dziwnych miejsc nie pamiętam, ale zawsze mile wspominam większość skłotów czy innych punk melin. Tam się zawsze najlepiej gra.

Co muzyka wniosła w Twoje życie?
Wszystko, co najlepsze. Ukształtowała mnie. Często słyszysz banalne zdanie: ta kapela zmieniła moje życie. No i właśnie kilka zespołów tak ze mną zrobiło. Uwielbiam słuchać muzyki.

Jakie są pierwsze albumy, które kupiłeś za swoje pieniądze? Pamiętasz je?
1994 rok, Post Regiment „Czarzły“ LP w Info Shopie w Sopocie. To był piewszy świadomy zakup. Poza tym, miałem to szczęście, że mam starszego brata i on kupował z reguły wszystko haha.

Jeżeli miałbyś wybrać tylko 2 albumy, których słuchałbyś przez następny rok, co by to było?
Nie jestem w stanie, naprawdę. Jeśli pytasz o nowości to tym bardziej, gdyż nie jestem na bieżąco.


Jaki był najlepszy koncert, na którym byłeś?
Pierwszy koncert, który zorganizowałem: Crush All Fakes, Filth Of Mankind, No Heaven Awaits Us, Sunrise w Gdyni w 2003 roku. Wielkie emocje, wspomnienia i zajebista zabawa na Sunrise.

Płyta/zespół/ artysta, który jest dla Ciebie najważniejszy.
Polska: Sunrise (wszystko), Post Regiment (czarzły i Tragiedia), Dezerter (Kolaboracja i Ile procent duszy). Kaseta Schizma „Unity 2000 crew“ była strasznie wałkowana w liceum i do dzisiaj jest zajebista. Ze świata lubię wiele zespołów i płyt, aż ciężko się teraz skupić i rzucić kilka. Niech będzie w niezobowiązującej kolejności: Chumbawamba „Anarchy“, Conflict „Conclusion“, Madball „Demonstraiting My Style“, Nine „Killing Angels“, Entombed „Uprising“, Quarantine „Automatic Negative Thoughts“ i mógłbym wymieniać tak w kółko...

Wasza muzyka jest bardzo emocjonalna. Otwarcie piszesz w niej o Twoich poglądach. Jak wygląda Wasz proces twórczy, czy jest coś szczególnego, co skłania Was do tworzenia?
Riffy przynosi Wojtek, potem zostają poddane obróbce i albo zaskoczy albo nie. Kiedy mieszkaliśmy razem to Blackout powstało całe na chacie, na pełnym spontanie. Połowy rzeczy nigdy nie zagraliśmy nawet na próbie. Bardzo lubię te płytę, bo nagrywając byliśmy mocno wkurwieni i chyba to słychać. Tam teksty napisałem bardzo szybko, bo permanentnie wszystko mnie dobijało.

Piszesz głównie po angielsku, ale macie też parę piosenek z polskimi tekstami. Które wymagają większej pracy?
Wszystkie haha. Umówmy się, ten angielski jest mocno polski i zawsze taki będzie, gdyż nie jest to nasz prawdziwy język. Jednak przy takiej muzyce lepiej się czuję nawet z kulawym angielskim niż polskim. Mało kto pisze super teksty po polsku. W zasadzie nikt dzisiaj tego nie robi. Wspomniane wyżej Dezerter, Post Regiment czy Siekiera to są rzeczy, których nie przeskoczysz lirycznie. Teraz mamy dwie piosenki po polsku, myślałem żeby więcej napisać, mam kilka tekstów, ale one pasują raczej do innej muzyki.


Jak przebiegła Wasza ostatnia trasa z Homewrecker? Najfajniejsze miejsce, najmilsi ludzie? Największe zaskoczenie?
Było fajnie, o dziwo przeżyliśmy. Młodziakami już nie jesteśmy, a warunki czasem były spartańskie, ale nikt nie płakał i nie wydziwiał więc jesteśmy zadowoleni. Koncerty graliśmy naprawdę dobře, ale jeśli jesteś nieznanym zespołem z Polski to nie licz, że wszyscy będą cię oglądać. Było tak, jak się spodziewaliśmy. Jeśli zagramy w przyszłym roku kolejną, taką trasę to może być tylko lepiej. Super grało się w Londynie, polskie koncerty były ekstra, Hamburg czad... ogólnie formę trzymamy wysoką. Najmilsi ludzie? Homewrecker, ani jednej spiny, kłótni czy focha między 8 chłopami, przez 14 dni, to duży sukces!

Bardzo podoba mi się fragment jednego wywiadu, w którym opisujesz, że nie wiedziałeś co pisać na autografach rosyjskich fanek J  Mieliście podobne problemy ostatnio?
O kurde, widzę, że lekcje odrobiłaś! Gdzie to znalazłaś? Haha!  Aż mi to przypomniałaś. Tam było ostro haha. Problemy tego typu nam już nie grożą. Musisz uwierzyć na słowo.

Co sądzisz o obecnej muzyce? Jakich nowych artystów lubisz? Czy słuchasz czegoś, o co nie byłbyś posądzany?
Słucham ostatnio cały czas Fugazi, nie wiem czy to nie jest najlepszy zespół, jaki kiedykolwiek powstał. Jak byłem młodszy, to lubiłem, bo trzeba było. Później polubiłem już tak na serio i właśnie w ostatnich dwóch miesiącach zacząłem znowu słuchać ich w samochodzie, wręcz maniakalnie. Red Medicine" jest mistrzostwem świata, a jeśli ktoś nie lubi Fugazi to powinien przemyśleć swoje życie i zadać sobie pytanie : „czy ja na pewno mam dobry gust?" haha
Od 2 lat kocham The National i to jest zespół, o lubienie którego, nigdy bym się nie posądził. Lubię sobie posłuchać Chelsea Wolfe, choć jej nowa płyta jest słaba jak polska piłka i generalnie otaczanie tego zespołu jakimś tam cool kultem jest zabawne. Im jestem starszy, tym więcej wracam do starych płyt i kapel, które mi towarzyszyły jak byłem młodszy. Taka to chyba kolej rzeczy.

Co robisz poza zespołem?
Jestem tour managerem/kierowcą/czymkolwiek zespoły potrzebują. Wynajmuję pojazdy i backline, zajmuję się szeroko pojętym tour service.

Jak składaliście setlistę na Waszą ostatnią trasę?
Zrobiliśmy przekrój od Blackout po najnowsze, nienagrane jeszcze kawałki. Ułożyliśmy tak żeby płynnie przechodziły, zgadzała się tonacja żeby nie trzeba było robić przerw między piosenkami. W trakcie trasy lekko ją zmodyfikowaliśmy i było naprawdę cacy.

Planujecie wydanie nowych płyt?
Chcemy nagrać LP, jesteśmy na etapie rozmowy/szukania wydawcy. Nie do końca wiemy, co z tego wyjdzie. Nikt nas nie naciska, nie mamy konkretnych celów, ludzie też na to przecież nie czekają ze wstrzymanym oddechem. Co ma być, to będzie.


Jak widzicie Calm the Fire za 10 lat?
Na rencie lub na zdjęciu w ramce. Old punks should die.

Możesz dodać coś od siebie?
Dzięki za poświęcenie swojego czasu i fajnie, że znalazłaś miejsce dla nas na swoim blogu. Bardzo nam miło! Na koniec chciałbym jeszcze prosić o to, żebyście nie jedli mięsa.

Bardzo dziękuję za rozmowę.


Magdalena Komorowska

zdjęcia dzięki uprzejmości  Stageload
Kevienpictures



Czytaj więcej »

Behind The Web

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Labels

Hi,

I'm Magda, I live in Warsaw and I sometimes take photos and interview cool bands


message me at
musicinterruption@gmail.com

featured Slider

Popular Posts

Navigation Menu