Search

Content

czwartek, 2 maja 2013

„Ci, którzy przyszli, nie żałują!" - wywiad z Magnificent Muttley

Spotkałam się z Magnificent Muttley 13.04.13 r. w Proximie, tuż przed ich koncertem z Kim Nowak. Chociaż byliśmy ograniczeni czasem, ponieważ zespół miał zaraz grać, panowała bardzo przyjemna atmosfera, dlatego poniższy wywiad ma formę rozmowy pełnej wtrąceń i żartów. Jeżeli więc chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o piosenkach „z dupy", czego słucha zespół oraz gdzie jest najlepsze miejsce na randkę w Warszawie - zapraszam!

 


Czy moglibyście przedstawić historię zespołu? Jak się spotkaliście i zaczęliście grać?

Krzysiek Pożarowski: Spotkaliśmy się z Kubusiem w 2009 roku w lipcu, albo w maju… Dowiedzieliśmy się, że znaliśmy się w dzieciństwie, bo nasi rodzice się kumplowali, ale my nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Zaczęliśmy się spotykać i to dosyć często. Okazało się, że gramy tę samą muzykę i że Kubuś ma brata Olka, który gra na perkusji. Tak zaczęliśmy grać.

Tak po prostu?

Magnificent Muttley: Tak po prostu. 

Olek Orłowski: Tak na luzie. W marcu 2010 graliśmy pierwszy koncert, czyli mieliśmy miesiąc temu urodziny. 

[chwila owacji] 

Czy chcieliście grać tylko we trójkę, czy szukaliście jeszcze kogoś do zespołu? Słyszałam, że miałeś pewne obiekcje co do bycia wokalistą?

Krzysiek: Tak, miałem obiekcje, ponieważ jednoczesne granie na basie i śpiewanie wydawało mi się trudne i nadal uważam, że jest. Trochę nie chciałem tego robić, ale… wyszło jak wyszło i chyba na dobre. 

Kuba Jusiński: Potem były jakieś eksperymenty z saksofonem, z naszą koleżanką Misią Mazurek, ale im bardziej zbliżaliśmy się do daty nagrania płyty, tym bardziej czuliśmy, że taki skład nam wystarcza. Nic nie zapowiada, żeby to się miało zmienić [śmiech].


Zauważyłam, że macie sporo wywiadów i ukazało się bardzo dużo pozytywnych recenzji Waszej płyty. Czy jesteście zaskoczeni takim odbiorem tego materiału w Polsce? Niewiele jest zespołów podobnych do Was na naszym rynku.

Kuba: Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takich recenzji. Kiedy zobaczyłem pierwszą, na powiedzmy tym ważniejszym portalu, byłem zaskoczony, że nasza płyta została dobrze przyjęta. Jak powiedziałaś, w Polsce nie ma dużo takich zespołów, więc trochę nie wiedzieliśmy, jak to zostanie odebrane.

Krzysiek: Jest takie super angielskie powiedzenie, które idealnie obrazuje to, co ja sobie myślałem „Hope for the best, prepare for the worst”. 

Olek: Ja totalnie nie wiedziałem czego się spodziewać, szczególnie że nagle zaciera się jakaś mała granica, kiedy ukazujesz się w gazecie i okazuje się, że jesteś ważnym zespołem, a nie trzema kolesiami, którzy nagrali płytę.

Jeżeli chodzi  proces waszego tworzenia  - jak on wygląda? Czy najpierw powstaje tekst, czy muzyka?

Kuba: Jeżeli jest jakaś zasada, to taka, że tekst powstaje na końcu.

Krzysiek: Nigdy nie było tak, że robimy muzykę do tekstu.

Olek: Głównie improwizujemy, tak naprawdę. 

Krzysiek: Tekst to moja działka, ale zaczynamy zawsze od grania razem. 

Czyli nie macie jakiś konkretnych tematów, o których piszecie? Coś z waszego życia, czy takie ogólne spostrzeżenia? 

Krzysiek: Jeżeli pytasz o to, czy jesteśmy politycznie zaangażowani, to nie [śmiech]. Polityka śmierdzi i nie warto się nad nią pochylać. Ja sam nie wiem, dopiero zacząłem pisać teksty, więc możemy do tego pytania wrócić po trzeciej płycie [śmiech]. Może wtedy będę miał świadomość jaka jest tendencja w moich tekstach, teraz ciężko mi powiedzieć. 

Sami powiedzieliście, że założenie zespołu nie było zaplanowane. Macie wrażenie, że stajecie się coraz bardziej rozpoznawalni i że macie, może to nie jest najlepsze określenie, ale wiernych fanów?

Krzysiek: No napisałaś do nas [śmiech].

Kuba: To jest głupie i w sumie unikam mówienia o tym, ale w tych czasach niestety  tak jest, że dużym wyznacznikiem dla zespołów jest na przykład to, że po jakimś artykule, koncercie widzisz, że dodaje się ileś tam fanów na Facebooku. Wydaje mi się, że najłatwiej jest to po tym poznać. Na pewno była taka tendencja, że po pierwszych recenzjach ta liczba rosła i trochę osób zaczęło się też do nas odzywać. W innych miastach to jest różnie, ale w Warszawie to raczej nie narzekamy.

Krzysiek: Jeszcze nie jesteśmy bardzo rozpoznawalni.

Jeszcze nikt do was nie podchodzi na ulicy. 

Krzysiek: Nie, daj spokój [śmiech].

Kuba: Można powiedzieć, że w ogóle nie jesteśmy rozpoznawalni.

Krzysiek: Myślę, że to przyjdzie z czasem albo nie.

Olek: Mam nadzieję, że nie.

Krzysiek: Rozpoznawalność na ulicy.. Nie do końca o to chodzi.

Kuba: Niech przychodzą na koncerty!

Jak idzie Wam ta trasa?

Krzysiek:  Jest strasznie męcząca [śmiech]. Jechaliśmy 6 godzin ze Szklarskiej Poręby z naszym ukochanym kierowcą Hubercikiem. Brawa dla kierowcy!

 [owacje]

Kuba: Jest męcząca, ale sami chcieliśmy to robić, więc mamy [śmiech]. Jestem zmęczony, ale to jest tak naprawdę super, a Szklarska Poręba jest piękna.

Olek: Świeże powietrze, górskie. Jak nam trasa przebiega… Powolutku, sprawdzamy cały kraj [śmiech]

Kuba: Sprawdzamy cały teren!

Krzysiek: Pierwsza trasa, wiesz, na pewno nie będzie pełnych sal, ale może jak wrócimy, to będzie lepiej.

Olek: Odbiór tak naprawdę jest zajebisty.
 
Krzysiek: Ci, którzy przyszli, nie żałują! [śmiech] Także polecamy się!

Olek: Mało osób też wychodzi podczas koncertów… Mało ich jest, więc byśmy to zauważyli. Jest im głupio wychodzić po prostu. 

Krzysiek: Tak, więc może się opłaca? [śmiech]

Jak zaczęliście się interesować muzyką? Pamiętacie swój pierwszy koncert?

Olek: Ten na który się poszło? O matko…

Krzysiek: Uwaga… To był…

Olek: Krzysztof jest dobry w datach [śmiech]

Krzysiek: 1999 rok, Massive Attack w Sali Kongresowej, mama mnie zabrała. Trochę ich wtedy nie doceniłem, ale rok później, mama znowu wzięła mnie na Massive Attack w Klubie Lokomotywa. To był  zajebisty koncert, jeden z najfajniejszych na jakich byłem w życiu.

Olek: Ja nie pamiętam pierwszego koncertu, szczególnie, że mój ojciec był muzykiem, więc pewnie gdzieś tam jako gówniarz byłem na jego koncercie [śmiech].

Kuba: Jeden z pierwszych koncertów na jakich byłem to Sting, którego bardzo nie lubię, także… Taka moja historia [śmiech]. 

Olek: No przegrałeś!

Kuba: Police bardzo lubię, ale Stinga już nie. Ale jakoś przeżyłem.


A wasze pierwsze koncerty jako muzyków?

Krzysiek: 28 maja 2008 roku, Jadłodajnia Filozoficzna. Pobiliśmy rekord frekwencji na koncercie w środku tygodnia. Było ekstra. Ale to był strasznie słaby zespół, który już nie istnieje.

Olek: Nasz pierwszy koncert, bo my razem z Kubą zagraliśmy pierwszy koncert, był w grudniu chyba 2004 roku.

Kuba: Graliśmy w Centralnym Domu Kultury. Było fajnie. Ja nie potrafiłem jeszcze nic grać. 

Olek: Ja też nie za bardzo. Ale było ekstra, zagraliśmy covery, na przykład Blind Korna.

Krzysiek: A nasz pierwszy koncert? 23 lipca 2010 roku w 5-10-15

Chodzący kalendarz.

Olek: Tak, Krzysztof pamięta każdą datę.

Czego słuchacie? Jacy artyści są waszą inspiracją?

KP: Na pewno nie tego co leci. [śmiech]

[techniczni korzystając z wolnej chwili, postanowili posłuchać sobie głośno deathcore’u. Bardzo głośno… ]

Kuba: Ja słucham tak wielu rzeczy…

Właśnie, czy słuchacie głównie rocka, czy też innych gatunków?

Kuba: Nie, nie tylko. Ja ostatnio słucham, co mnie trochę dziwi, nawet Deftones. Ale to jest taki przekrój tego wszystkiego, przez rap do …

Krzysiek: Ja na przykład bardzo kocham Björk.

Olek: Ja bardzo lubię jazz.

Kuba: Nie mów tego….

Dlaczego?

Kuba: [śmiech] Żartuję tylko. Dobry jazz jest fajny.

Krzysiek: W każdym gatunku jest dużo dobrej muzyki.

Jeżeli byłoby to możliwe i możecie wymienić każdego artystę czy zespół, nieistniejący albo współczesny, to z kim chcielibyście zagrać?
 
Krzysiek: Queens of the Stone Age. Wiadomo, że fajnie by było zagrać z Hendrixem. 

Olek: Tylko czy byśmy to przeżyli [śmiech]. To jest strasznie trudne pytanie. Z kim ja chciałbym zagrać… Dobra no, z Waitsem.

Krzysiek: No, z Waitsem, odważnie. 

Czy macie ulubionych wirtuozów Waszych instrumentów, na których się wzorujecie?

Krzysiek: Ja wzorowałem się na Flea przez bardzo długi czas. Grałem do płyt Red Hotów i tak nauczyłem się grać na basie. Jednak nie czułbym się dobrze, gdybym zaadaptował jego styl i dążył do tego żeby grać tak jak on. To by było głupie.
  
Olek: Ja miałem paru swoich idoli, w zależności od okresu wiekowego i tego, co chciałem osiągnąć na określonym poziomie. Moim pierwszym idolem był Szczota z Kultu, nieżyjący bębniarz, który w ogóle pokazał mi pierwsze kroki na bębnach. Potem słuchałem sobie Kultu i myślałem „ja pierdolę, ale ekstra rzeczy”. Potem Buddy Rich, czyli lata 50, big band, jazz i „zagraj jak najszybciej i się uśmiechnij”.  Przez chwilę Czarek Konrad, bardzo dobry bębniarz fusionowo-jazzowy, potem Thomas Pridgen z The Mars Volta, a potem nagle nic…
  
Krzysiek: I jest taka pustka….
  
Olek: Nie, jest właśnie super.
   
Krzysiek: Ja się zgadzam, nie można całe życie grać jak ktoś.
  
Olek: Zbierasz sobie jakąś grupę osób, które robią na tobie wrażenie i robisz sobie jakby taką bibliotekę.
  
Krzysiek: Ja ostatnio zajebiście doceniłem McCartneya  i odrobiłem pracę domową do Beatlesów. Tam zawsze jest jakiś mały smaczek, który tworzy cały klimat. 
  
A Twoi ulubieni gitarzyści?

Kuba: Nie wiem od kogo zacząć. Bardzo cenię Hendrixa. John Frusciante, bo dzięki niemu zacząłem grać na gitarze jak gram. Myślę, że takim niedocenianym w rankingach gitarzystą, a będącym długo na rynku i tworzącym świetną muzykę, jest Josh Homme, wokalista  Queens of the Stone Age. Ma swoje specyficzne brzmienie. Mówił o tym kiedyś w wywiadach, że nie chce zdradzać jakich efektów używa, wzmacniaczy i w jakiej konfiguracji, bo na swój styl pracował całe muzyczne życie. Uważam, że tak powinno się robić. Innym z moich pierwszych, ulubionych gitarzystów był Jonny Greenwood z Radiohead.


Kiedy zaczęliście grać na waszych instrumentach?

Krzysiek: Olek to pewnie nie pamięta, zaczął w tak wczesnym wieku.
  
Szybciej niż chodzić.

Olek: Ale tyle się jeszcze nie nauczyłem. Zacząłem jak miałem mniej więcej 4 lata, ponieważ mój ojciec był muzykiem.
  
Krzysiek: Ja dostałem gitarę basową na 11 urodziny. 
  
Olek: Kubuś powiedział, że w gimnazjum, musiał mieć 15, 16 lat. 
  
Krzysiek: Jak ty dostałeś perkusję, to on dostał gitarę.
  
Mieliście inne plany na życie oprócz muzyki?

Krzysiek: Ja mam jeszcze jeden plan – chciałbym zostać cukiernikiem albo mógłbym być szefem kuchni. To zajebiste.

Co lubisz gotować?

Krzysiek: O, bardzo dużo rzeczy. 
  
A Twoje popisowe danie?

Krzysiek: Ostatnio zrobiłem zajebiste wegeburgery z soczewicą, bo nie jem mięsa od roku. Nie wiem, nie rozmawiajmy o tym dobra? [śmiech]
  
Olek: Ja mam problem, bo zawsze marzyłem o tym, żeby zostać bębniarzem, więc nie miałem żadnych innych wizji. Mógłbym ewentualnie być takim człowiekiem, który dostaje stałą pensję, siedzi sobie w kawiarniach, piję kawę, jara szlugi i wieczorami popija piwko. Człowiek, który musi sobie pożyć.
  
Krzysiek: Ciekawostka! Ministerstwo turystyki w Australii płaci surferom, żeby chodzili na plaże i codziennie surfowali?
  
Za mało jest takich prac.

Olek: Zdecydowanie!
  
Wolicie grać w mniejszych klubach czy przed trochę większą publicznością?

Olek: Dla mnie to są dwie różne energie.
  
Krzysiek: To jest zupełnie co innego. Super jest grać na dużych scenach, dobrze przygotowanych, bo wiesz że wszystko się zgadza, że na przykład z przodu nie jest za głośno dla ludzi i masz duży komfort grania. 
  
Olek: Masz space, możesz sobie pobiegać.
  
Krzysiek: Też nie graliśmy przed dużą publicznością, na scenie, która robiłaby wielkie wrażenie, ale ciężko jest wykrzesać z ludzi na plenerowych koncertach taką energię jak w klubach. 
  
Olek: W klubach fajny jest ten bezpośredni kontakt, jak wczoraj graliśmy było może ze 20 osób, ale ich entuzjazm cię motywuje. 
  
Krzysiek: Ludzie wstają i tańczą. Jakaś para tak ze sobą tańczyła…
   
Olek: Skąd oni w ogóle przyjechali?
   
Krzysiek: Z Lubina.
  
Olek: Do Szklarskiej Poręby na nasz koncert.

Mówiliście, że nagrywacie przy użyciu minimalnych efektów, i chociaż wiem, że może trudno o tym mówić, bo wydaliście dopiero pierwszą płytę, ale czy zmieniacie coś na koncertach?

Krzysiek: Zawsze jest trochę inaczej, po pierwsze dlatego, że jest trochę zdublowanych gitar na nagraniu. 
  
Olek: Rzeczywiście z dodatków tam są chórki i duble gitar. 
  
Co jest dla Was najdziwniejszą modą w muzyce?

Krzysiek: Nadużywanie autotune’a i vocodera. Bieber… Co on zrobił? Koleś, który oparł swoją karierę na tym, że jest brzydki jak gówno i ma autotune’a na wokalu.
  
Olek: Strasznie nie lubię seksualnych numerów. Te produkcje gdzie te laski są gołe i śpiewają jakby stękały. To jest modne i dla mnie obrzydliwe. Ja się źle czuję, próbuję jeść obiad, a tu jakaś laska… Nie wiem na czym się skupić [śmiech]. 
  
Jak jest w Polsce….

Krzysiek: Super [śmiech]. Kocham Warszawę.
  
Ulubione miejsce w Warszawie?

Krzysiek: Ale o co pytasz, tak ogólnie? Ulica Profesorska. Tam jest taka mała furtka z napisem „ulica Profesorska” i się schodzi schodkami w dół i to jest jedyne miejsce w Warszawie, bo w ogóle uważam, że piękno miasta jest zawsze potęgowane dzięki zróżnicowaniu terenu, i jak się schodzi ulica Profesorką po tych schodkach, tam jest tak… pięknie.
  
Olek: Wrażliwy człowiek.
  
Krzysiek: Randka na Profesorskiej. Polecam. Strzał w dziesiątkę [śmiech].

  
Wracając do pytania, co sądzicie o rynku muzycznym w Polsce? Czy jesteście w stanie utrzymać się z muzyki?

Olek: Utrzymujemy się na lekkiej granicy zera.
  
Krzysiek: Niezależnie od gatunku, wydaje mi się że na przestrzeni ostatnich kilku lat trochę się zmieniło i sytuacja się polepsza.
  
Krzysiek: Wilki, Hey, Kult i parę innych zespołów nie będzie grało w nieskończoność. Albo powstanie luka pokoleniowa, albo my zajmiemy ich miejsce. Oczywiście trzeba to wziąć w cudzysłów.
  
Dostaliście nagrodę „Border Breaker” przyznawanej polskim zespołom, które mają szansę zrobić największą karierę za granicą. Czy dostajecie jakieś pozytywne głosy o Waszej płycie spoza Polski?

Krzysiek: [zmienionym, podekscytowanym głosem] TAK! Teledysk do Stains jest na blogu w Stanach.
  
Olek: Tak, jako jeden z 10 najlepszych teledysków tygodnia.
  
Właśnie, o co chodzi z tym teledyskiem?

Krzysiek: A jakie jest Twoje zdanie o czym jest ten teledysk?
  
Szczerze? Nie wiem.

Kuba: Moje było podobne na początku [śmiech]. Wydaje mi się, że najfajniej jest żeby każdy sam spróbował sobie dorobić jakąś historię. Zamysł był taki, że jest to retrospekcja i stało się ewidentnie cos złego a Karolina Piechota, nasza koleżanka, która zagrała, ma problemy.
  
Możecie wybrać ulubiony utwór z Waszej płyty? Może taki, który szczególnie lubicie grać na koncertach?

Kuba: Ja ostatnio bardzo lubię utwór Frank.
   
Krzysiek: To się chyba zmienia. Ja bardzo lubię Stains, ale to nie jest mój ulubiony, po prostu darzę go sympatią.
  
Kuba: Tak, zdecydowanie ciężko wybrać. Nie słuchamy też płyty, mamy tylko taką relację z kawałkami, że je gramy. Tak pomyślałem sobie wczoraj, trochę przeczuwając Twoje pytanie, że to jest pewnie utwór Frank.
  
A czegoś nie chcecie grać?

Olek: Tak i nie gramy konsekwentnie takiego hiciora.
  
Krzysiek: Jest ban wewnętrzny na tę piosenkę.
  
Olek: Nie czujemy tego numeru i zaczęliśmy się wkurzać, kiedy ludzie zaczęli słuchać tylko tej piosenki i mówić, że gramy jak RHCP, albo uważać, że to jest kwintesencja tego co robimy, bo jak się słucha całej płyty to Phenomenalike jest wręcz numerem z dupy. 
  
Trochę…

Olek: [śmiech] No właśnie, nawet więcej niż trochę, więc dlaczego kiedy ktoś słucha tej płyty to mówi, że Phenomenalike to jest to?

Czy coś zmienilibyście w płycie patrząc z perspektywy czasu?

Kuba: Ja bym nic nie zmieniał, to był fajny czas, to siedzenie w studiu.
  
Krzysiek: Jedna linijka tekstu jest nierówna.
  
To faktycznie duży problem.

Olek: Zgadzam się z Kubą. Jak wchodzisz pierwszy raz do studia i możesz robić to, co chcesz, i masz dobrych ludzi pod sobą, którzy po prostu potrafią Ci wszystko wytłumaczyć, to jest świetnie.
  
Krzysiek: Powiedziałeś „pod sobą”, jakbyś był ich szefem.
  
Olek: … No, w pewnym sensie, jesteś człowiekiem, który ich wynajmuje. 
  
Krzysiek: No dobra.
  
Olek: Ja przynajmniej wyszedłem dwa razy bardziej świadomy jak skończyłem tę płytę i jestem z niej dumny. Słucham jej i wiem, co chcieliśmy uzyskać, i że w tym momencie jest inaczej.

[chwila ciszy]
  
Krzysiek: Jest inaczej… [śmiech]
  
Możecie mi opowiedzieć też o kolejnej płycie.

Krzysiek: Będzie super! Nie masz pojęcia, będą się działy takie rzeczy…
  
Macie już tytuł nowej płyty?

Kuba: Oj, jak mamy kac - humor to jest strasznie dużo pomysłów, ale na razie staramy się być ostrożni. Tak powstała nasza nazwa i nie można jej zapamiętać.
  
Słyszałam, że jest dosyć przypadkowa.

Kuba: To sformułowanie już dzisiaj padło – jest trochę z dupy i geneza tej nazwy jest w dosyć dużym skrócie. Trochę się podpiliśmy, siedzieliśmy w Planie B i myśleliśmy nad nazwą…. No to żeśmy wykombinowali.
  
Skąd wziął się pomysł na okładkę? 

Krzysiek: Powiedziałem kiedyś mojej dziewczynie, że jak bym miał swój dom, to chciałbym, żeby był on wypełniony nie moimi pamiątkami – na przykład portretami rodzinnymi obcych ludzi. Mama się o tym dowiedziała i sprezentowała mi na urodziny trzy fotografie, z których jedna jest na okładce. To jest zdjęcie z 1920 roku pioniera fotografii fińskiej Victora Barsokevitscha. I spodobała nam się. Jest trzech gości w kożuchach i jarają szlugi.
  
Kuba: Przede wszystkim nie chcieliśmy, żebyśmy my byli na okładce.
  
Krzysiek: I tak większość ludzi pyta się, jak zrobiliśmy tę charakteryzację…
  
Olek: Tak, bardzo dużo osób myśli, że to my.
  
Możecie polecić jakieś dobre zespoły?
  
Kuba: Queens of the Stone Age. 
  
Krzysiek: Z polskich? Eric Shoves Them In His Pockets, jak wyjdzie ta płyta w tym roku… To jest przyszłość. I to nie jest takie chamskie pucowanie, możesz zapytać kolegę [Huberta, kierowcę], on jest basistą. 
  
Olek: Ambasadores wyjdzie w tym roku.
  
Kuba: Ambasadores, mój pierwszy zespół. Reklama!
  
Chcielibyście coś dodać na koniec?

Kuba: Ludzie, przychodźcie na koncerty.
  
Krzysiek: I kupujcie polskie płyty!




wywiad - Magda Komorowska
zdjęcia - Karolina Kobyłecka, Magda Komorowska

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Behind The Web

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Labels

Hi,

I'm Magda, I live in Warsaw and I sometimes take photos and interview cool bands


message me at
musicinterruption@gmail.com

featured Slider

Popular Posts

Navigation Menu